Przemysł chemiczny możemy podzielić na dwa sposoby: ze względu na rodzaj prowadzonej działalności oraz jej skalę. W dziedzinie rodzaju działalności skupmy się na podstawowym podziale branży: na chemię organiczną i nieorganiczną. Natomiast podział z uwagi na skalę działalności najlepiej rozróżnić na produkcję masową, czyli zakłady, produkujące rocznie tysiące ton produktu i zwykle zbywające je na rynku w opakowaniach hurtowych, oraz zakłady o produkcji jednostkowej skupiające się na niewielkich partiach produktu i sprzedających pojedyncze partie towaru, najczęściej przygotowane do sprzedaży detalicznej.
Ryzyka ubezpieczeniowe w produkcji chemii organicznej
Zobaczmy, jakie ryzyka dominują w poszczególnych grupach zakładów. Zacznijmy może od chemii organicznej, najbardziej jednorodnej pod względem występujących zagrożeń. To dziedzina zajmująca się przetwarzaniem związków węgla, czyli zarówno węgla wydobywanego w kopalniach, jak i ropy naftowej oraz gazu ziemnego, nie możemy też zapominać o produktach roślinnych, czyli przetwarzaniu biomasy, kompostowaniu czy też fermentacji. Wszystko to stanowi chemię organiczną. Cała ta dziedzina produkcji, mimo swojej różnorodności posiada jednego wspólnego wroga – ogień. Każda działalność produkcyjna w zakresie chemii organicznej prowadzi do uzyskania na którymś etapie związków chemicznych o właściwościach palnych. W przypadku przetwarzania węgla, ropy naftowej czy gazu już od poziomu surowca mamy zagrożenie zapłonami, w przypadku surowców biologicznych to zagrożenie pojawia się na etapie dalszego przetwarzania – biomasa uzyskuje właściwości palne po osuszeniu, kompost podlega samozapłonowi w wyniki samonagrzewania pod wpływem wilgoci, a produktami fermentacji są ciekłe i gazowe związki palne.
Dodatkowym zagrożeniem, które towarzyszy tej dziedzinie produkcji chemicznej, jest możliwość wybuchu. Znaczna część substancji organicznych ma w pewnych warunkach właściwości wybuchowe. Nie mówimy tu tylko o gazach i cieczach, również pyły organiczne, jako palne, mają takie właściwości. Do tego dochodzą również ekstremalnie wybuchowe substancje, takie jak nadtlenki organiczne czy nitraty (nitrogliceryna, nitrotoluen itp.), które mogą być wybuchowymi ciałami stałymi (są wykorzystywane w produkcji materiałów wybuchowych).
Najrzadziej występującym zagrożeniem w tej dziedzinie chemii jest toksyczność, jedynie nieliczne związki organiczne niosą za sobą zagrożenie silnym zatruciem. Są oczywiście niechlubne wyjątki, jak cyjanowęglowodory (zatruły śmiertelnie w Indiach 3787 osób w 1984 roku w wyniku wycieku izocyjanianu metylu) czy benzen i jego pochodne (np. benzopiren będący produktem spalania – także w piecach domowych). W większości jednak organiczne związki chemiczne, jakkolwiek nieobojętne dla organizmu, niosą ze sobą albo pozytywne działania (np. leki), albo co najwyżej działania o niewielkiej szkodliwości (np. alkohol), bardziej istotne przy długotrwałym narażeniu. Innym aspektem, podnoszonym często przez ekologów, jest dziura ozonowa. Za jej niszczenie w dużej mierze odpowiadają związki organiczne oraz produkty ich spalania – konkretnie freony (tylko niektóre), metan i dwutlenek węgla, a w mniejszym stopniu także kilka innych związków. Na razie jednak tego typu szkody w środowisku są bardzo trudne do dokładnego określenia i wymykają się możliwościom ubezpieczenia. Choć emisja dwutlenku węgla wiąże się już z dodatkowymi opłatami, przynajmniej w Unii Europejskiej.
Podsumowując, w tej dziedzinie chemii, przede wszystkim powinniśmy obawiać się ognia, wybuchu i w niektórych przypadkach zatruć.
To właśnie duże awarie przemysłowe w tej dziedzinie produkcji chemicznej zapoczątkowały prawodawstwo międzynarodowe idące w kierunku większej kontroli przemysłu chemicznego, zarówno w dziedzinie substancji chemicznych wprowadzanych na rynek, jak i bezpieczeństwa prowadzenia działalności przemysłowej. Obecnie na poziomie Unii Europejskiej ten proces doprowadził do powstania dyrektyw REACH i później CLP – mających na celu dokładniejszą kontrolę substancji chemicznych wprowadzanych do obrotu oraz kolejno trzech dyrektyw SEVESO, będących próbą klasyfikowania firm pod względem poziomu zagrożenia i zmuszenia przedsiębiorców do zwiększenia kontroli nad występującym ryzykiem.
Producenci masowi i jednostkowi
Wróćmy do drugiego podziału który zaproponowałem – na producentów masowych i jednostkowych. Dyrektywy SEVESO w swoim założeniu mają zapobiegać tak zwanym „poważnym awariom przemysłowym”, czyli awariom które niosą ze sobą największe negatywne skutki finansowe czy środowiskowe. Zwiększają więc obowiązki kontroli w przedsiębiorstwach, które mają najwyższy potencjał spowodowania takich szkód. Klasyfikację poziomu zagrożenia oparto na ilościach substancji niosących zagrożenie znajdujących się w danej firmie i od tego uzależniono, jakie środki zapobiegawcze firma ta musi przedsięwziąć. W dziedzinie chemii organicznej oznacza to, że wszyscy producenci działający na skalę masową sklasyfikowani zostali jako „Zakłady Zwiększonego Ryzyka Poważnej Awarii Przemysłowej” (ZZR) lub „Zakłady Dużego Ryzyka Poważnej Awarii Przemysłowej” (ZDR), natomiast firmy działające w mniejszej, jednostkowej skali tylko w szczególnych przypadkach są obarczone takimi obowiązkami.
Oznacza to, że w zakładach działających w dużej skali mogą wystąpić awarie powodujące katastroficzne skutki zarówno w płaszczyźnie finansowej, jak i środowiskowej, ale… obowiązujące przepisy prawa zmuszają je do bardzo dokładnego analizowania ryzyka wystąpienia takiej awarii. Muszą one przygotować Raport o Bezpieczeństwie, Plan Operacyjno-Ratowniczy, Scenariusze awaryjne opisujące działania ratunkowe. Każde zidentyfikowane w takim zakładzie zagrożenie musi zostać przeanalizowane a wszystkie wnioski z takich analiz muszą trafić do Państwowej Straży Pożarnej. Straż Pożarna w porozumieniu z zakładami jest zobowiązana do prowadzenia wspólnych ćwiczeń ratowniczych opartych o scenariusze awaryjne. Sprawia to, że w tych zakładach powstaje bardzo wysoka świadomość występującego ryzyka, a służby ratownicze są dobrze przygotowane do walki ze skutkami awarii. Ponadto przeprowadzenie analizy ryzyka niesie ze sobą obowiązek wprowadzenia środków zapobiegających awarii, muszą one zmniejszyć prawdopodobieństwo jej wystąpienia do ustalonych wcześniej i zaakceptowanych przez PSP granic zawartych w „matrycy ryzyka”.
Zakłady działające w niewielkiej skali zwykle nie muszą się takimi wymaganiami przejmować. Jeśli ilości przechowywanych i przetwarzanych substancji organicznych nie przekraczają granic zawartych w rozporządzeniu (ROZPORZĄDZENIE MINISTRA ROZWOJU z dnia 29 stycznia 2016 r. w sprawie rodzajów i ilości znajdujących się w zakładzie substancji niebezpiecznych, decydujących o zaliczeniu zakładu do zakładu o zwiększonym lub dużym ryzyku wystąpienia poważnej awarii przemysłowej) te obowiązki ich nie dotyczą. Często brakuje w nich świadomości występującego ryzyka, wiedzy o przechowywanych i przetwarzanych substancjach. Mimo że ilości tych substancji mogą być wystarczające do całkowitego zniszczenia zakładu, szczególnie ze względu na specyfikę substancji organicznych.
Biorąc powyższe pod uwagę możemy zauważyć, że wszystkie zakłady działające w branży chemii organicznej są obarczone znaczącym ryzykiem pożaru czy wybuchu. Zakłady duże, zajmujące się produkcją masową, są jednak tego ryzyka w pełni świadome. Wdrażają środki zabezpieczające, są w ciągłym kontakcie ze służbami ratowniczymi i Inspektoratem Ochrony Środowiska. Tym samym mimo ogromnej skali możliwych zdarzeń awaryjnych ich prawdopodobieństwo zostało w znacznym stopniu zminimalizowane. Oczywiście awarii nie da się całkowicie uniknąć, jednakże patrząc na polską historię mieliśmy tylko jedną awarię przemysłową o skutkach katastrofalnych – w 1971 roku pożar w Czechowicach-Dziedzicach. Te, które zdarzają się w ostatnich latach, nie mają zakresu katastrofalnego i największe z nich nie zbliżają się wielkością szkody do 10% wartości zakładu, w którym wystąpiły. W całkowitym przeciwieństwie do tego znajdują się zakłady działające w skali jednostkowej, detalicznej. Przy niewielkiej świadomości ryzyka i bardzo częstym oszczędzaniu na zabezpieczeniach technicznych, często spotykamy się ze szkodami całkowicie niszczącymi istniejące zakłady. Nie są to zdarzenia tak bardzo medialne, trafiają co najwyżej na nagłówki serwisów internetowych i szybko o nich zapominamy (wybuch w fabryce fajerwerków, pożar w rozlewni gazu itp.). Takich zdarzeń jest jednak nieporównanie więcej i to one właśnie trafiają do ubezpieczycieli wpływając na wizerunek całej branży chemicznej.
Ryzyka ubezpieczeniowe w chemii nieorganicznej
Przyjrzyjmy się teraz branży zajmującej się chemią nieorganiczną. W przeciwieństwie do chemii organicznej jest ona zdecydowanie bardziej niejednorodna. Występujące tu zagrożenia są zależne od prowadzonej produkcji i stanowią pełen zakres możliwych ryzyk. Zagrożenie pożarowe w zakładach wykorzystujących siarkę czy fosfor, zagrożenia toksyczne tam, gdzie wykorzystywane są cyjanki czy amoniak, nieco rzadziej zdarzają się ryzyka wybuchowe, choć jak pokazuje niedawny przykład Bejrutu, saletra amonowa ma wysoki potencjał wybuchowy. Zdarzają się również zagrożenia typowo środowiskowe, jak w zakładach nawozów mineralnych – bywa, że nie ma tam ani zagrożenia pożarowego, ani toksykologicznego, ale wpływ na otoczenie objawia się wysokim przenawożeniem okolicznych pól, czy to poprzez ścieki czy też poprzez roznoszenie pyłu nawozu wokół działającego zakładu. Mogą się więc zdarzyć roszczenia odszkodowawcze z tytułu OC.
Ta dziedzina chemii wymaga dużo bardziej zindywidualizowanego podejścia, każdą działalność trzeba oceniać poprzez pryzmat prowadzonej działalności jak i otoczenia. W niej mieści się przemysł metalurgiczny, ze swoimi specyficznymi zagrożeniami – w tym wysokim ryzykiem szkód w urządzeniach z uwagi na bardzo wysokie temperatury oraz ryzykiem wybuchu w procesach galwanizacyjnych. Przemysł szklarski o podobnym potencjale szkodowym w urządzeniach wysokotemperaturowych. Przemysł oparty na surowcach kopalnych, jak np. produkcja oparta na soli, obciążona bardzo wysokim potencjałem korozyjności, co wiąże się z dużą awaryjnością maszyn.
Nie da się w tej dziedzinie chemii znaleźć wzajemnych podobieństw, każda prowadzona działalność może się okazać zupełnie inna i wymagać całkowicie odmiennego podejścia w dziedzinie zabezpieczeń technicznych czy też organizacyjnych. Niemniej jednak w chemii nieorganicznej obowiązują wspomniane wcześniej dyrektywy. Powoduje to, że również w dziedzinie chemii nieorganicznej zakłady, zajmujące się produkcją masową, są obarczone dodatkowymi obowiązkami w zakresie zachowania bezpieczeństwa. Dlatego też bardzo rzadko zdarzają się poważne awarie przemysłowe w zakładach działających w skali masowej, a jeśli już się zdarzają, to z reguły ich skala jest znacząco mniejsza w odniesieniu do całości zakładu. W Polsce w zakładach zajmujących się chemią nieorganiczną nie zdarzyła się dotąd „poważna awaria przemysłowa”. Nie powinniśmy się raczej spodziewać wybuchu saletry amonowej u jej producenta, natomiast niewielki magazyn zewnętrzny, czy też odbiorca hurtownik, nie znający wszystkich możliwych następstw złego jej przechowywania, jest narażony dużo bardziej – jego nie dotyczą ostre przepisy bezpieczeństwa.
Podsumowując, mamy dwie podstawowe gałęzie przemysłu chemicznego:
- organiczną – właściwie zawsze obarczoną ryzykiem pożaru i wybuchu;
- nieorganiczną – bardzo zróżnicowaną, wymagającą zawsze zindywidualizowanego podejścia.
Mamy też różnicę wynikającą ze skali działalności:
- producentów masowych – z reguły dobrze znających wszystkie zagrożenia, obarczonych dodatkowymi obowiązkami w dziedzinie zachowania bezpieczeństwa;
- drobnych producentów i hurtowników – zobowiązanych do wykonania tylko podstawowych obowiązków prawnych, często nie do końca zorientowanych w ryzyku, jakie niesie ich własna działalność.
Jako ubezpieczyciel Warta traktuje większość zakładów chemicznych jako branżę obarczoną zwiększonym ryzykiem. Tym samym wprowadziła dodatkowe wymogi bezpieczeństwa, przekraczające swoim zasięgiem wymogi prawa. W tych dodatkowych wymogach również widać podział na chemię organiczną i nieorganiczną, odzwierciedlają one również wspólne ryzyka pojawiające się w chemii organicznej.
W branżach zajmujących się produkcją opartą o chemię organiczną wymagamy bezwzględnego zabezpieczenia przestrzeni zamkniętych systemami detekcji pożaru oraz detekcją węglowodorów, dodatkowo nasze wymagania szczegółowe określają konieczność zabezpieczenia instalacjami tryskaczowymi magazynów wysokiego składowania. Do tego dochodzą bezpośrednie wymagania przepisów wymagające na przedsiębiorcach przeanalizowania i właściwego zabezpieczenia procesów przed możliwym ryzykiem wybuchu zgodnie z zapisami dyrektywy ATEX 137 wdrożonej do polskiego prawa mocą rozporządzeń w 2010 roku.
Z uwagi na niejednorodność ryzyka w chemii nieorganicznej, w zakładach zajmujących się tą dziedziną, naszym wymogiem wspólnym dla wszystkich rodzajów produkcji jest zabezpieczenie przestrzeni zamkniętych systemem detekcji pożaru. Pozostałe wymogi zależą od specyfiki działalności.
Tu pojawia się rola inżynierów oceny ryzyka. Bez względu na wymagania stawiane poszczególnym branżom, musimy ocenić czy ten minimalny poziom zabezpieczenia będzie wystarczający przy tej konkretnej działalności. Musimy też wskazać, co jeszcze klient może zrobić, by zminimalizować ryzyko wystąpienia szkody. Często zdarza się, szczególnie u klientów, działających w mniejszej skali, że dopiero uświadamiamy klientowi występujące zagrożenia, wtedy wskazujemy klientowi, jakie obowiązki nakładają na niego przepisy oraz wspólnie przygotowujemy plan działań, których celem jest osiągnięcie akceptowalnego dla wszystkich poziomu ryzyka.
Jeżeli pojawią się dodatkowe pytania związane z tym tematem, zapraszamy do kontaktu z autorem artykułu: Robertem Sienkiewiczem (Robert.Sienkiewicz@warta.pl).